- Ja zostaje aurorem. Od czwartej klasy o tym marzę. - oznajmił spokojnie czarnowłosy i poprawił swoje okulary, które zsunęły mu się delikatnie z nosa.
- Jak ty pracujesz w ministerstwie to ja też! - stwierdził Weasley bez oporów. - A ty Hermiono?- dziewczyna spojrzała zakłopotana w podłogę.
-Ja wracam do szkoły- bąknęła cicho.
- CO?!- wykrzyknęli równocześnie Ron i Harry.
To głupi pomysł.- powiedział Ron.- Zostań z nami Miona!
-Hogwart nie jest bezpiecznym miejscem i taki w najbliższej przyszłości nie będzie.- oznajmił Potter. - Odbudowy, brak Dumbledora, system obronny jest w beznadziejnym stanie. No i warto pamiętać, że nie wszyscy śmierciożercy są już schwytani. Wczoraj znaleziono Lavender Brown, George mi powiedział.
- Serio?- zdziwił się Ron.- Wisiała mi galeona.
- Ron...- Granger podejrzliwie spojrzała na swojego chłopaka.
- NO, DOBRA.- westchnął rudzielec - Dwa knuty, galeona nie miałem.
- Czyli co, zostajesz i pracujesz w ministerstwie?- spytał Harry.
- Nie.- zmarkotniała dziewczyna. - Poszukam rodziców, może jeszcze nie jest za późno. Dłużej zwlekać nie mogę. Pojadę sama Ronaldzie. - dodała gdy chłopak otwierał usta.
***
-Co robisz Miona?- spytała Ginny bawiąc się swoimi rudymi warkoczami. Granger zaczęła nagle pakować kufry. W jednaj ręce trzymała zielone spodnie a w drugiej różdżkę.
- Ciebie nie powinno to obchodzić! - syknęła Hermiona. Była już spocona i zła, prawdopodobnie nie mogła znaleźć kociołka. Dopiero, gdy wyjęła go z za szafy odetchnęła z ulgą. - Wyjeżdżam.
- Jak to?! A Ron? - gryfonka spojrzała na rudą tak złowrogo, że ta przestała mówić tak szybko jak zaczęła.
- Ron - wycedziła przez zęby.- nie ma tu absolutnie nic do gadania. - rzuciła do kufra purpurowy sweter po czym podbiegła i wyrzuciła go daleko z bagażu. Na jego miejsce włożyła starannie błękitną sukienkę i zamknęła kufer ostrożnie. Weasley zajrzała do drugiej torby, zamiast wielu książek, znoszonych jeansów, starych koszulek i wielkich swetrów były tam zupełnie nowe rzeczy.
- Nie grzeb w moich rzeczach. - Hermiona pociągnęła Ginny za sweter. Machnęła różdżką i wszystkie ubrania wylądowały schludnie w kufrze. Twarz panny Weasley zakryły jej przeblaskujące złotem włosy, więc Granger nie ujrzała przerażonego spojrzenia dziewczyny.
- Tam pisze Scarlett McKinnon. Kim ona jest?- wyszeptała dziwnym głosem.
Hermiona wzięła kufry i deportowała się z Nory. Wylądowała w starym domku na drzewie koło domu jej przyjaciółki z przedszkola. Wyciągnęła różdżkę i zaczęła sama rzucać na siebie zaklęcia. Ostre, białe światło oślepiłoby każdego, kto stałby za blisko. Na miejscu gryfonki stała teraz wysoka kobieta z czarnymi włosami, jej granatowe oczy można było łatwo pomylić z ciemnym szarym, ubrana była w czarne spodnie i dopasowany sweter tego samego koloru.
- Ja jestem Scarlett McKinnon. - odrzekła kobieta głębokim, dostojnym głosem. Kolejna deportacja, Scarlett zrobiło się nagle gorąco, temperatura wzrosła szybko o parę stopni.
- Panna McKinnon? Czekamy od rana.- powiedział jeden z wielu ubranych na biało czarnoskórych mężczyzn. - Zapraszam.
- Ciebie nie powinno to obchodzić! - syknęła Hermiona. Była już spocona i zła, prawdopodobnie nie mogła znaleźć kociołka. Dopiero, gdy wyjęła go z za szafy odetchnęła z ulgą. - Wyjeżdżam.
- Jak to?! A Ron? - gryfonka spojrzała na rudą tak złowrogo, że ta przestała mówić tak szybko jak zaczęła.
- Ron - wycedziła przez zęby.- nie ma tu absolutnie nic do gadania. - rzuciła do kufra purpurowy sweter po czym podbiegła i wyrzuciła go daleko z bagażu. Na jego miejsce włożyła starannie błękitną sukienkę i zamknęła kufer ostrożnie. Weasley zajrzała do drugiej torby, zamiast wielu książek, znoszonych jeansów, starych koszulek i wielkich swetrów były tam zupełnie nowe rzeczy.
- Nie grzeb w moich rzeczach. - Hermiona pociągnęła Ginny za sweter. Machnęła różdżką i wszystkie ubrania wylądowały schludnie w kufrze. Twarz panny Weasley zakryły jej przeblaskujące złotem włosy, więc Granger nie ujrzała przerażonego spojrzenia dziewczyny.
- Tam pisze Scarlett McKinnon. Kim ona jest?- wyszeptała dziwnym głosem.
Hermiona wzięła kufry i deportowała się z Nory. Wylądowała w starym domku na drzewie koło domu jej przyjaciółki z przedszkola. Wyciągnęła różdżkę i zaczęła sama rzucać na siebie zaklęcia. Ostre, białe światło oślepiłoby każdego, kto stałby za blisko. Na miejscu gryfonki stała teraz wysoka kobieta z czarnymi włosami, jej granatowe oczy można było łatwo pomylić z ciemnym szarym, ubrana była w czarne spodnie i dopasowany sweter tego samego koloru.
- Ja jestem Scarlett McKinnon. - odrzekła kobieta głębokim, dostojnym głosem. Kolejna deportacja, Scarlett zrobiło się nagle gorąco, temperatura wzrosła szybko o parę stopni.
- Panna McKinnon? Czekamy od rana.- powiedział jeden z wielu ubranych na biało czarnoskórych mężczyzn. - Zapraszam.
***
Mamy prolog! Czy bardzo ciekawy to nie wiem, wy stwierdzicie :)
Jeżeli zauważycie jakiś błąd wytknijcie mi go ja się poprawię, a jak wiadomo przecież, początki są najtrudniejsze :)
Na blogu obowiązuje zasada CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Mamy prolog! Czy bardzo ciekawy to nie wiem, wy stwierdzicie :)
Jeżeli zauważycie jakiś błąd wytknijcie mi go ja się poprawię, a jak wiadomo przecież, początki są najtrudniejsze :)
Na blogu obowiązuje zasada CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kochana, chcę już rozdziała ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :* /Tomione
Wow, jaki tajemniczy! Uhuhhh ;) Świetnie piszesz. Jestem ciekawa, co będzie dalej... Tajemniczy czarnoskóry mężczyzna ubrany na biało? Skojarzyło mi się z burdelem xD
OdpowiedzUsuńDodaję Cię do Czytanych u mnie, czy tego chcesz, czy nie :D
Pozdrawiam i czekam na rozdział,
Cave
http://dramione-historia.blogspot.com/
/ Emmist :D
PS. Zgadzam się, spam to najlepsza reklama xD
Mnie samej ten murzyn skojarzył się z burdelem xd Chodziło mi o to, żeby pokazać, że Scarlett/Miona deportowała się gdzieś daleko a nie do pobliskiego miasteczka. Zapraszam do obserwatorów jeżeli chcesz być u mnie na bieżąco :* / Emmist <3
Usuń#Asiasday <3
Hahhh, gdzie ona się teleportowała, skoro to był "jeden z wielu ubranych na biało czarnoskórych mężczyzn"? :D
OdpowiedzUsuń#Asiasday <3 Skorzystam z propozycji i zostanę obserwatorem - #śledzenie :3
O Dżizas, co to za tajemniczy początek...
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie:D
Życzę weny
S.I.H.25
Awwww <3 Boskiiii rozdział ♥ Ciekawie piszesz, co doskonale podsyca ciekawość :3 Cóż... z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i życzę duużo Weny ;* zapraszam też do mnie : http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
W końcu skomentuję! Rozdział świetny i dokładny. Bardzo spodobał mi się pomysł z przemianą Hermiony Granger w inną postać. Jestem ciekawa jej przygód i nowej historii starej postaci. Życzę weny kochana Tosiu.
OdpowiedzUsuńProlog zawsze jest napisać najtrudniej. Trzeba jakoś ciekawie wprowadzić i zainteresować czytelnika. Nie zawsze się to udaję, ale muszę Ci powiedzieć, że Twój prolog jest całkiem całkiem :) Podoba mi się. Mam nadzieję, że reszta będzie lepsza. Powodzenia kochana! :)
OdpowiedzUsuńJak na tak młodą osobę, to piszesz naprawdę dobrze, nawet lepiej niż ja :O *zazdro*
OdpowiedzUsuń